Let’s watch football dear:)


Załóżmy, że żyjemy w dziwnym świecie, kiedy to o pilota od telewizora kiedy leci mecz musimy walczyć z dziewczyną/kochanką/żoną bo ona chcę obejrzeć inny mecz… Nie pozostaje nic innego jak polec z godnością i powiedzieć – to ja obejrzę w barze. Pójdźmy jeszcze dalej. Wyobraźmy sobie świat, w którym nasza lepsza połowa woła – przynieś piwo i chipsy bo mecz się właśnie zaczyna… Brzmi nieswojo? Otóż proszę ja Was to jest tutaj zupełnie normalne.

Normalne – jestem fanem piłki nożnej. Kibicuje manchesterowi United mniej więcej o kiedy miałem 8 lat i mniej lub bardziej świadomie tata zaczął oglądać ze mną mecze, a ja dowiedziałem się dla kogo gra Cantona. Dla wszystkich tutaj też jest to oczywiste ponieważ jestem europejczykiem więc muszę lubić piłkę nożną, bo wszyscy europejczycy są CRAAAAAAAAAAAAAAAAZY na punkcie piłki nożnej. I wszystko byłoby fajnie, gdyby to nie był sport, w który grają tutaj dziewczynki…

Ameryka oczywiście wymyśliła swoje lepsze sporty, tworzące wielomiliardowe biznesy. W końcu z czegoś/kogoś trzeba ściągać te miliardy żeby giełda rosła i ktoś nowe koszulki kupował, a żarty „watching a game, having a bud” stały się kultowe. Mamy więc NBA, czyli coś co nawet względnie wiemy o co chodzi, bo albo nieudolnie graliśmy w szkole (albo i bardziej udolnie) i fascynowaliśmy się Chicago Bulls jak jeszcze mieli Jordana, NHL – czyli coś co z duża pewnością nie próbowaliśy jak byliśmy mali ale przynajmniej z jakiegoś tajemniczego powodu wiemy o co chodzi oraz takie egzotyczne twory szatana jak NFL – czyli futbol przy użyciu piłki w kształcie… no dobra to nie jest piłka – piłki mają kształt kulisty, to jest przedmiot do rzucania, cechujący się dużą liczbą szybkobiegających, gigantycznych ciemnoskórych mutantów wychowanych na pożywce ze sterydów podlanych hormonami (zwanymi również fastfoodami) i jednym białym gościu rozdawającym piłkę najszybciej biegnącemu ciemnoskóremu, uciekającymi przed swoimi braćmi w razie – ale z innego plemienia (zwanym również z filmów quaterbackiem z jakiegoś tajemniczego powodu przetłumaczonego na rozgrywającego, mimo pełnienia niewątpliwie takiej roli) oraz MLS czyli coś co w ogóle przełożenia niemal u nas nie ma – wyłączając palanta w którego nikt nie gra – polegającego na uderzeniu nasterydowanych, tym razem emigrantów z Kuby i ogólnie pojętej Ameryki Łacińskiej, piłeczki rzuconej przez innego ich krajana, i biegania po rombie dookoła wojtek.

Gry tak są proszę ja Was sprytnie rozstawione, że niemal się nie przeplatają a w różnych porach roku mamy różne gry – żeby można było przed telewizorem spędzić jeszcze więcej czasu i wsycić do swojej papki zwanej mózgiem jeszcze więcej reklam. Jedne gry są ciekawsze – i nawet mogą budzić w nas jakieś emocje (w moim przykładzie inne zmagania ciemnoskórych, napakowanych typów w których nikt nie lubi LA Lakers czyli NBA) inne są potwornie nudne i do oglądania w ogóle nie zapraszają – baseball.

I teraz sytuacja niecodzienna – załóżmy że nasza kobieta, nie tylko wie o co chodzi, ale do tego ma jeszcze swoją drużynę…. i to inną niż nasza. Tak wiem, że u niektórych nastąpił stack overflow lub inny wyjątek, bo przecież zwykle albo nie oglądamy meczu (Bo mamy to w dupie i nie jesteśmy kibicami) albo nasza lepsza połówka po prostu pyta kto gra, i którzy to nasi. Czasem w przypływie szczęścia przytuli się może nawet do Nas i przemęczy się powiedzmy przez pierwszą połowę. A tutaj…. tutaj jest wojna.

Nie dość że trzeba nie raz oglądać dwa mecze naraz, to jeszcze raz na jakiś czas jest mecz pomiędzy drużynami…

Proszę ja Was nie raz spotkałem się już tutaj z faktem wyciągania mnie na mecz przez dziewczynę, i to najczęściej niestety futbolu amerykańskiego (pewnie jakiś fetysz), choć zdarzyło się i koszykówki. Nawet parę razy poszedłem do sports baru i czułem się jak… nie wiem gdzie. W ogóle sports bary to jest oddzielna instytucja. Ale może o tym kiedy indziej. Pomalowane dziewczyny, które najczęściej widzimy na transmisjach z meczów z zabawnym komentarzem Darka Szpakowskiego są prawdziwe:) i występują w dużych ilościach. Co więcej nie ma żadnego problemu, żeby wziąć dziewczyny na mecz piłki nożnej… Co prawda są najczęściej w podłych porach, ale są retransmisje i zabawa jest podobnie przednia. I wiedzą co to jest spalony!

Wydaje się, że zaobserwowana różnica pomiędzy zachowaniami kobiet jest raczej formą nabytą niż zróżnicowaniem genetycznym, gdyż zaobserwować można również Europejki kibicujące Giantsom, Yankeesom i innym dziadom…. Być może wynika z jakiś drastycznych różnic w wychowaniu. A może dlatego, że każda cheerleaderka chce chodzić z quarterbackiem… save the cheerleader, save the world.

Różnica jest jednak duża, aż dziw, że nie opisałem jej wcześniej. Ale uderzyło mnie to w zeszłym tygodniu jak koleżanka z pracy napisała do mnie, żebym wpadł w niedzielę na oglądanie meczu futbolu amerykańskiego… Bo będzie piwo, duży zaciesz i ogólnie dobra zabawa. No i wpadłem… a tam 2 chłopaków i 5 dziewczyn. Sytuacja nie do pomyślenia.

Sam się musiałem pytać o co chodzi w tych zasadach. Nie znały wszystkiego dokładnie (Ale całkiem dobrze), ale to nie przeszkadzało im cieszyć się jak głupie jak ich drużyna zrobiła TouchDOWN!!!

U nas świat by się chyba skończył, gdyby nagle tyle samo dziewczyn i facetów zaczęło oglądać mecze. Przecież stracilibyśmy najbardziej „męską” rzecz jaką mamy. I pozostałoby tylko zmienianie kół w samochodzie i naprawa kontaktów. A przecież tego nie można zrobić z kolegami przy piwku w barze…. To znaczy teoretycznie można to zrobić przy piwku… i być może nawet z kolegami. Ale przecież nie o to chodzi…

i tym radosnym akcentem…. muszę stwierdzić, że zawiodłem się na czerwonych diabłach, które zremisowały z Basel 3 – 3… Za mało kapitału po prostu (ot taki inside joke). A mogłem obejrzeć za 2 dolarki w internecie na FOX. Bo leciało w czasie pracy:(
pan_dziekan

Ten wpis został opublikowany w kategorii New York, PRzemyślenia i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz